
Moim zdaniem TAK❗. Myślę, że każda przewlekła choroba mocno wpływa na naszą psychikę. Czasami nawet ją rujnuje, prowadzi do depresji czy niskiej samooceny.
Sama świadomość, że na dzień dzisiejszy łuszczyca jest chorobą nieuleczalną i nie ma żadnej gwarancji na remisję może cholernie wpłynąć na psychikę.
Zauważyłem, że mało się mówi/pisze o mentalnym aspekcie choroby. Jest dużo informacji o maściach, kremach i innych preparatach, a już dużo mniej o tym, jak sobie radzić psychicznie z łuszczyca.
🤬Jak wiadomo cała wojna rozgrywa się w naszej głowie. Jeśli nie masz motywacji, to na bank nie będziesz dbać o skórę.
🧙♂️Piszę to na podstawie własnych przeżyć. Moja historia jest dość pokręcona.
Nigdy nie miałem styczności z łuszczycą. Poznałem ją dopiero „na własnej skórze”.
Przez kilka lat zero akceptacji a bardziej bunt. Tak naprawdę miałem ogromny problem, żeby „pokochać” siebie, swoje ciało.
Myślę, że byłem gdzieś na granicy najgorszych psychicznych rejonów.
Dzięki temu, że od dawien dawna interesowałem się tematem samorozwoju i rozwoju osobistego zacząłem wychodzić z tego dołka.
❤️Później przyszłą akceptacja choroby i tak jest do tej pory. Właśnie bez tej akceptacji nie miałbym siły na to wszytko: na dbanie o skórę, codzienne smarowanie, na czerpanie radości z życia.
💡Wniosek: do choroby (każdej) trzeba podejść całościowo. Trzeba mieć „porządek” w głowie, akceptować siebie, pozbyć się niskiej samooceny itp. Dać sobie czas. Żadna choroba nie może ograniczać. Nie bójmy się prosić o pomoc specjalistów ❗
🍵Temat do przemyślenia 🌟